niedziela, 12 stycznia 2014

Rozdział drugi ,,Wspomnienie"

Jadąc taksówką w stronę lotniska, moje oczy wpatrywały się w miasto za oknem.
Patrzyłam na moją ukochaną Warszawę i wspominałam każdą rzecz związaną z tym miejscem. Przejeżdżaliśmy obok wielu bloków, parków, cmentarzy, kościołów i tym podobnych, ale gdy zobaczyłam ten niebieski, obszerny budynek zadrżałam. Szkoła. Szkoła, w której spotkało mnie tak dużo nieprzyjemności.  Wyzwiska, ośmieszanie i wiele innych. To rzeczy, z którymi spotykałam się dzień w dzień.

*,,Jesteś grubą swinią".- Siedząc na lekcji dostałam liścik z takim napisem. Zebrało mi się na płacz, lecz szybko przypomniałam sobie, że jestem w klasie więc powstrzymałam łzy. Popatrzyłam w bok, szukając wzrokiem osoby, która wysłała mi kartkę. Od razu zobaczyłam Olka i Patrycję patrzących na mnie z bananami na twarzach. Wiedziałam, że to oni. *

Jedno z wielu wspomnień powróciło.
Nie byłam najchudszą osobą to fakt, ale brakowało mi do otyłości. Nie miałam koleżanki,  nie mówiąc o przyjaciółce, to pewnie dlatego, że nie byłam zbyt towarzyską osobą. Wolałam posiedzieć w domu i posłuchać muzyki czy pograć na gitarze niż pójść na imprezę jak większość dziewczyn w moim wieku. Dużo ludzi uważało mnie za grubą wariatkę, której nikt nie lubi, kiedy nikt nie miał okazji mnie polubić. Obrażanie kogoś w ogóle go nie znając jest głupie i dziecinne. Przynajmniej według mnie, ale to nie zmienia faktu, że trafiało to do mnie. Do środka mojej głowy i zostawało tam na długi okres. Dlatego właśnie teraz moje żebra można bez trudu policzyć i widać każdą kość, którą mam pod skórą. Brzydze się siebie jeszcze bardziej niż wtedy kiedy ważyłam więcej. Chciałabym cofnąć czas i wrócić do okresu kiedy kiedy byłam grubsza, ale niestety tego nie zrobię. Kiedyś cały czas ludzie wmawiali mi, że jestem za gruba i musze schudnąć. Wziełam te słowa do siebię i zrobiłam to. Schudłam, ale nie w sposób jaki powinnam. Popadłam w bulimię, ale najgorsze było to, że kiedy już osiągnęłam wagę, ktora mi odpowiadała nie mogłam tego skończyć. Więc ubyło mi jeszcze kilogramów. Kiedy mama zrozumiała co się dzieje wysłała mnie do psychiatry. Pokonałam chorobę, ale ta zostawiła duży ślad w mojej psychice. Zdarzają się jeszcze sytuację kiedy mam odruchy wymiotne, czasem jem mniej lub więcej, więc raczej nie wrócę do normalnego trybu żywienia. Noszę workowate ciuchy, bluzy i dresy tylko po to aby zakryć moje okropne ciało.  I to wszystko przez opinię innych.
-Jesteśmy na lotnisku. -usłyszałam niski zachrypnięty głos, który wyrwał mnie z moich myśli. Zapłaciłam i wyszłam z samochodu kierując się w strone bagażnika. Wyciągnęłam walizkę i weszłam do ogromnego pomieszczenia.
Pokierowałam się na miejsce odprawy, po czym wsiadłam do samolotu. Usiadłam wygodnie na fotelu obok okna i włożyłam słuchawki do uszu.
Siedziałam wpatrując się w widok za szybą jakieś piętnaście minut (stwierdziłam to po tym, że przeleciały trzy czy cztery piosenki) i siedziałabym dalej gdyby nie to, że ktoś dotknął mojego ramienia. Odwróciłam się, a moim oczom ukazał się chłopak. Miał blond włosy i oczy koloru nieba. Znałam go. Chwilę patrzyłam na niego z niedowierzaniem. W końcu chwyciłam przedmiot, który miałam w uchu i wyciągnęłam go.
-Czego ty ode mnie, cholera jeszcze chcesz?-powiedziałam z wyrzutem. Zapomniałam dodać,  że mój szacunek do ludzi, zniknął. Nienawidzę ich, za to co przez nich przeszłam.
-Ile razy mam jeszcze cię przepraszać? Nie wiedziałem, że tak to się skończy.- powiedział ze skruchą.
-Nie obchodzą mnie twoje nic nie warte przeprosiny. "Przepraszam" nic tu nie zmieni Olek.-syknęłam.
-Wiem, ale wybacz mi. Nie chce mieć tego na sumieniu.- on ze mnie kpi czy co?
- Teraz prosisz mnie o wybaczenie? Ty se ze mnie jaja robisz? Przecież cały czas jestem tą samą "grubą świnią". -nakreśliłam w powietrzu cudzysłów- Wiesz co? W dupie mam twoje sumienie. Niech cię gryzie do końca twojego zasranego życia.- skwitowałam
-Maja...-jęknął.
-Tak mam na imię.
-Nigdy nie byłaś gruba i w to co teraz powiem możesz nie uwierzyć, ale Pati kazała mi to wszystko mówić i pisać. Stwierdziła, że "plebsu trzeba się pozbywać".
-Masz swój mózg?-pytanie retoryczne-To zacznij go używać, a nie słuchaj laski, która chodzi po szkole w mini i z dekoltem do pasa.
- Co się stało to się nie odstanie.-stwierdził i popatrzył na mnie błagalnym wzrokiem. -Przepraszam, nie wiem co mam zrobić,  żebyś mi wybaczyła, ale wiedz, że mówię to bo żałuję tego co zrobiłem.- wziął moją rękę, którą szybko wyrwałam z jego uścisku. Popatrzyłam na niego z przerażeniem. Nie wiedział jak powinien się zachować.
-Nienawidzę siebie, rozumiesz? Nie chcę,  żeby ktoś dotykał mojego ciała. Brzydzę się sobą.- spuściłam wzrok.
-Przepraszam, nie wiedziałem.-cicho mruknął. Moje oczy zeszkliły się i po chwili po policzkach poleciała słona ciecz. Podniosłam wzrok i popatrzyłam na chłopaka. Nic nie zrobił. Nie wiedział co ma zrobić. Odwróciłam się do okna, a po kilku minutach usłyszałam głos jednej stewardess:
-Proszę zapiąć pasy. Startujemy.
Zrobiłam co kazała i wróciłam do czynności przerwanej przez Olka.

1 komentarz:

  1. Nominowałam twojego bloga do Liebster Award więcej informacji u mn http://ashley-louis-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń